poniedziałek, 28 czerwca 2010

1956: szwajcarski refren

Nie byłoby Eurowizji, gdyby nie jej organizator - EBU, czyli Europejska Unia Nadawców. Organizacja ta powstała w 1950 w brytyjskim Devon, zrzeszając 23 publiczne telewizje z 18 zachodnioeuropejskich krajów oraz 4 krajów północnoafrykańskich.

W 1955 podjęto odważną decyzję - zorganizować międzynarodowy konkurs piosenki, w którym wzięłyby udział poszczególne kraje, reprezentowane przez publicznych nadawców. To telewizyjne show transmitowane by było do wszystkich tych państw. Autorem pomysłu był Marcel Bezencon. Konkurs skorzystać miał na doświadczeniu festiwalu we włoskim San Remo, organizowanego od 1951, przy czym EBU poszło dalej, próbując stworzyć widowisko pokazywane na żywo w wielu krajach. Ponieważ w tym czasie nie istniała telewizja satelitarna, do tego celu wykorzystano... telewizję naziemną.



Pierwszy Konkurs Eurowizji odbył się 24 maja 1956 w szwajcarskim Lugano. Co ciekawe, był to głównie program radiowy, ponieważ niewiele osób w tamtym czasie posiadało odbiorniki telewizyjne. W pierwszej edycji konkursu wzięło udział 7 państw: Belgia, Francja, Holandia, Luksemburg, Niemcy, Szwajcaria oraz Włochy. Każdy kraj wystawiał dwa utwory (nie tak jak obecnie jeden), zaś ich wybór poprzedzony był publicznymi krajowymi eliminacjami (w następnych edycjach tę zasadę porzucono, a wybór reprezentanta stał się zamkniętą decyzją danej stacji).


W pierwszej Eurowizji wzięłoby udział więcej krajów, jednakże Austria, Dania i Wielka Brytania... nie zdążyły zgłosić swoich reprezentantów i debiut w konkursie musiały odłożyć do następnego roku.


Wieczór w języku włoskim rozpoczął prowadzący, Lohengrin Filipello. Warta odnotowania jest pierwsza piosenka, która została wykonana w trakcie Konkursu Eurowizji. Była to holenderska propozycja "De Vogels Van Holland" ("Ptaki Holandii"), wykonywana przez Jetty Paerl.



Przedstawiając krótko zasady, których musieli trzymać się artyści, należy wspomnieć o czasie trwania piosenki, który nie mógł być dłuższy niż trzy i pół minuty oraz o dopuszczalnej liczebności uczestników na scenie, która zobowiązywała uczestników do występowania solo. Po przedstawieniu wszystkich 14 utworów przystąpiono do głosowania. A to wywołało nie mniejsze kontrowersje niż obecne. Otóż każde państwo wystawiało po dwóch jurorów, z których każdy przyznawał danej piosence punkty od 1 do 10. Do Lugano swoich jurorów wysłały wszystkie kraje, prócz... Luksemburga, który zdecydował, że to gospodarze - Szwajcarzy - głosować będą w ich imieniu. Ciekawostką jest fakt, że każdy juror mógł oceniać również reprezentanta własnego kraju, co - jak zapewne zdążyliście się domyślić - w znacznym stopniu przyczyniło się do tego, że zwyciężyła piosenka szwajcarska.


Głosowanie było tajne i tak naprawdę do tej pory nie wiadomo, jak się potoczyło. Znana jest jedynie zwycięska piosenka, reszta to eurowizyjna tajemnica. Tak czy inaczej - odtąd już nie można było głosować na własny kraj.


A skoro o rezultatach mowa - zwyciężyła jedna z propozycji szwajcarskich. Co ciekawe, Lys Assia jako jedyna uczestniczka śpiewała dwie piosenki, jednak to "Refrain" zdobyło uznanie jurorów. 




W ten sposób 30-letnia wówczas artystka ze Szwajcarii wpisała się na stałe do eurowizyjnej kroniki jako zwyciężczyni pierwszej edycji konkursu.

Tytułem wstępu.


To mój pierwszy post na tym blogu i jak każdy tego typu ma charakter powitalny. Toteż witam Was serdecznie i zapraszam do czytania bloga, którego tematyki przedstawiać nie muszę.

Zakładam go z myślą, by zamieszczać tu informacje dotyczące poszczególnych edycji konkursu, najciekawszych historii, najważniejszych wykonawców i najpopularniejszych piosenek. Jak pewnie się domyślacie, jestem eurowizyjnym fanem - do fanatyka mi jeszcze dużo brakuje - więc temat zgłębiać mogę naprawdę długo. Ponad 50 lat Eurowizji jest bardzo długim czasem, więc stawiam przed sobą nie lada zadanie, które z największą chęcią postaram się wykonać.

To tyle wstępnego rozwodzenia się. Co do meritum - postaram się pisać w miarę często i regularnie, tak żeby nie zapomnieć, o co mi tak naprawdę chodzi. A celem przede wszystkim jest to, bym ja sam zapoznał się z tematem i oczywiście, by jak największa liczba osób mogła poczuć eurowizyjny klimat i, kto wie, może znaleźć w sobie najmniejszą cząstkę sympatii do tego niezwykłego konkursu.

Tę niezwykłość mam nadzieję zaświadczyć.