niedziela, 25 lipca 2010

1994: Edyta Górniak - To nie ja



Telewizja Polska wstąpiła do EBU dopiero w 1993 roku, jednakże do tego momentu zdążyła transmitować wiele eurowizyjnych koncertów. Gdyby skorzystała z propozycji organizatorów konkursu, wystartowałaby już w roku przystąpienia do EBU w koncercie kwalifikacyjnym - jednak wolała poczekać jeszcze rok na start, tym razem bez kwalifikacji.

Swoją drogą, rok 1993 to rok, w którym w Festiwalu Piosenki Krajów Nadbałtyckich w Karlshamn wystąpiła Edyta Górniak. Zajęła ona 3. miejsce - co było pierwszym podium od roku 1987 i pierwszego miejsca Małgorzaty Ostrowskiej.

16 kwietnia 1994 roku Telewizja Polska ogłosiła: bierzemy udział w Eurowizji! Pierwszą reprezentantką miała zostać wyżej wspomniana Edyta Górniak - dotychczas znana jedynie miłośnikom musicalu "Metro". W telewizji przedstawiono fragment teledysku oraz rozmowę z piosenkarką. Od czasu do czasu zaczęto także prezentować niektóre propozycje z innych krajów - późnym wieczorem, żeby nie powiedzieć wprost: nocą, ale zawsze... W Polsce zaczęto nie tylko zaczęto poznawać Eurowizję - Polacy powoli przyzwyczajali się do myśli, że w niej naprawdę uczestniczą. Zainteresowanie wykazywała także prasa - Gazeta Wyborcza wydała specjalny dodatek dotyczący Konkursu, który zawierał nawet wyciąg z regulaminu. 


Edyta Górniak jechała na Eurowizję z piosenką "To nie ja", uznawaną za jedną z najlepszych propozycji. I tego właśnie obawiała się Telewizja Polska. Pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej nadawca, pod każdym możliwym względem "biedny", bał się wziąć na siebie taką odpowiedzialność, jaką była organizacja konkursu Eurowizji w 1995. Mówi się o tym, że artystka usłyszała przed wylotem do Dublina: "Tylko nie wygrajcie, zajmijcie najwyżej drugie miejsce". To się nazywa poczucie własnej wartości! Nawiasem mówiąc nie było bezpośrednich lotów z Warszawy do Dublina, więc polska ekipa przesiadała się w Londynie...


Konkurs zaplanowany był na 30 kwietnia. Przed nim naturalnie odbywały się próby, w oparciu o które jury także podejmowało swoje decyzje odnośnie do przyznawania punktów. Przyrównywana do Mariah Carey polska artystka była o krok od... dyskwalifikacji po jednej z prezentacji. W dniu finału, podczas próby generalnej, Górniak zaśpiewała część piosenki w języku angielskim. Wtedy jeszcze wszyscy musieli śpiewać w swoim języku ojczystym (na czego powrót usilnie swoją drogą czekam...). Kilka państw złożyło protest, do dyskwalifikacji nie doszło, ale niektóre państwa (Szwecja, Grecja i Hiszpania) swoich punktów Polsce nie przyznały. Sama artystka tłumaczyła to zajście dbałością o struny głosowe, które podobno w wersji angielskiej nie trzeba było aż tak nadwyrężać.

Jakby tego było mało - Edyta Górniak musiała zmienić swoją planowaną fryzurę na kilka godzin przed występem. Okazało się bowiem, że reprezentująca Rosję Youddiph (występująca tuż przed Polką w finale) w czasie jednej z prób "zainspirowała się" uczesaniem naszej reprezentantki...

W końcu konkurs się rozpoczął. Edyta Górniak występowała z numerem 24, jako przedostatnia. Weszła na scenę i zaśpiewała...

 

Po zaprezentowaniu wszystkich utworów przystąpiono do głosowania. Jako pierwsza zagłosowała Szwecja, od której Polska nie otrzymała punktów. Jednak już w drugim głosowaniu - Finlandii - dostaliśmy 8 punktów. Początkowo prowadziły Węgry, jednak już od 7. głosowania na czoło wysunęła się Irlandia. Edyta Górniak pierwszą "dwunastkę" otrzymała od jury z Wielkiej Brytanii. Po głosowaniach Szwajcarii i Estonii (kolejno 10 i 12 punktów) Polska znalazła się na drugim miejscu w klasyfikacji.


Gdy zagłosowała Hiszpania wszystko stało się jasne - zwycięzcą w 1994 roku została Irlandia, a Polska zajmie drugie miejsce.


Ostatecznie piosenka Górniak zebrała 5 "dwunastek" - w tym ostatnią, z Francji, 2 "dziesiątki" oraz 5 "ósemek". Łącznie zdobyła 166 punktów - przy 226 piosenki irlandzkiej.

Polacy niestety mieli kłopoty z obejrzeniem konkursu. W wigilię święta pracy przez kraj przewijała się fala strajków pracowników elektrowni, którzy tu i ówdzie wyłączyli prąd podczas transmisji. Sukces na Eurowizji był tematem numer jeden "Wiadomości", 2 maja pojawiły się wzmianki w gazetach. Naturalnie nie obyło się bez podejrzeń... o plagiat. Joni Nameri, izraelski wykonawca z 1987 stwierdził, że "To nie ja" jest podobne do jego utworu - autor piosenki polskiej, Stanisław Syrewicz, przekonywał, że skomponował ją w 1984 roku (!) z myślą o grupie Chicago. Piosenka nie była nigdy wykonywana, nagrano jedynie wersję demo. Okazało się, że Nameri w latach 80. był w USA i mógł mieć dostęp do taśmy. Sprawa po pewnym czasie ucichła...

Dalszej kariery Edyty Górniak nie trzeba przedstawiać - utwory takie jak "Jestem kobietą", "Dotyk", "Kolorowy wiatr" czy "To Atlanta" (hymn polskiej kadry olimpijskiej z 1996) wyniosły ją na sam szczyt polskiej sceny muzycznej. Ostatnie sukcesy pochodzą z końcówki lat 90. - "Dumka na dwa serca" czy "One & one" potwierdziły klasę polskiej piosenkarki. Później było już tylko gorzej - po płycie "Perła" i piosence "Nie proszę o więcej" przyszedł niezbyt udany album "Invisible" i wykonanie hymnu w czasie mistrzostw świata w Korei i Japonii, które stanowiły początek upadku Edyty Górniak. Odtąd było jej więcej wszędzie, tylko nie na scenie - programy rozrywkowe, talk showy, pierwsze strony gazet. "To nie tak jak myślisz, kotku" z 2008 roku była pierwszą piosenką artystki na szczytach list przebojów od... 6 lat! Jej eurowizyjni fani (przynajmniej część) pragną jej powrotu na Eurowizję. Tylko czy przypadkiem nie zapomnieliśmy, że nie można wystąpić dwa razy z tą samą piosenką?

Notka jest o sukcesie, więc i pozytywnie musi się zakończyć. O, na przykład tak:




3 komentarze:

  1. Ona ma niesamowity ten głos... pamiętam jej piosenkę z "Metra", po prostu niesamowite. W "To nie ja" tez zreszta prezentuje swoje umiejętności bardzo dobrze. a z karierą? - każdy ma wzloty i upadki... może rację miał Perfect spiewając "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejśc niepokonanym". pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Shaak Ti
    Pewnie, trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć sobie "dość" i - tak jak ma to miejsce z Edytą Bartosiewicz - wciąż być wywoływanym.
    Z Górniak sprawa jest jednak taka, że ona właśnie ze sceny zeszła... Niestety...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż.. Za Edytą nigdy nie przepadałam. Nie można jej odmówić wspaniałego talentu wokalnego, jednakże prócz pięknego głosu trzeba mieć coś jeszcze by rozkochać w sobie słuchaczy. Jeśli nie ma się "tego czegoś" należy ograniczyć się do robienia tego co wychodzi najlepiej - śpiewania. Błędem tej pieśniarki było od samego początku robienie "wielkiego szumu" wokół własnej osoby, co wyszło na niekorzyść jej karierze.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń