sobota, 31 lipca 2010

Hiszpania: vivo cantando

Co Wy na to, żeby w te deszczowe i chłodne dni udać się do słonecznej Hiszpanii? Też jestem za...





Kraj ten zadebiutował w 1961 roku. Zaszczyt reprezentowania swojego kraju otrzymała Conchita Bautista. Jej "Estando contigo" ("Będąc z tobą") było - co zrozumiałe - pierwszym hiszpańskojęzycznym utworem na Eurowizji. Hiszpania zdobyła w tamtym konkursie 8 punktów i zajęła 9. miejsce w gronie szesnastu startujących.


Kolejne edycje były dla Hiszpanów nieudane. Dwukrotnie - w 1962 i 1965 roku - zajęli oni ostatnie miejsca w konkursie, nie zdobywając żadnego punktu. Powoli nadchodziła jednak najlepsza dekada dla tego kraju... W 1968 - w 13. konkursie Eurowizji - swój kraj reprezentowała Massiel ("zastąpiła" na scenie Joana Manuela Serrata - o tym "kto maczał w tym palce" napiszę przy innej okazji). Tak czy inaczej za piosenkę "La, la, la" zdobyła 29 punktów i o jeden wygrała z... Cliffem Richardem (Wielka Brytania). Warto nadmienić, że był to pierwszy konkurs, który można było oglądać w kolorze.


Rok później (1969) w Madrycie miał miejsce wyjątkowy konkurs. 18 punktów zgromadziły jednakowo: Francja, Wielka Brytania, Holandia oraz Hiszpania. Tę ostatnią reprezentowała Salome z utworem "Vivo cantando" ("Żyję śpiewając"). Nie było dogrywki, więc wszystkie cztery kraje "wygrały". Hiszpania jako pierwszy kraj po raz drugi z rzędu. Konkurs przeniósł się do Holandii, o czym zdecydowano... w drodze losowania. A swoją drogą - czy strój artystki przypomina Wam to samo co mnie? :-)


W 1970 Hiszpanię reprezentowała wschodząca gwiazda piosenki. 4. miejsce za "Gwendolyne" dało mu przepustkę do wielkiej kariery. Zresztą, nazwisko mówi samo za siebie - Julio Iglesias.




Na następnej Eurowizji (1971) Hiszpanie znów odnieśli sukces. Karina i jej "En un mundo nuevo" ("W nowym świecie") zyskało uznanie jurorów i ze 118 punktami na koncie zajęło drugie miejsce. 


Prawdziwym hitem stała się piosenka reprezentująca Hiszpanię w 1973 roku. Jedynie 4 punkty zdecydowały o tym, że "Eres tu" ("Jesteś ty") zajęło 2. miejsce - zaraz za Anne-Marie David i jej "Tu te reconnaitras", o której wspominałem parę notek wstecz. Piosenka zespołu Mocedades przez niektórych uznana została za plagiat, jednak nie została zdyskwalifikowana, zaś po Eurowizji grano ją w wielu stacjach radiowych - także w USA.


Na kolejne dobre miejsce Hiszpania musiała czekać aż do 1979 roku. Reprezentowała ją wtedy pochodząca z Peru Betty Missiego, która z utworem "Su cancion" ("Twoja piosenka") śpiewała jako ostatnia w konkursie. Ostatecznie zajęła 2. miejsce.


I znów przyszły suche lata dla hiszpańskiego kraju. W 1983 roku zajął on ostatnie miejsce - nie zdobywając ani jednego punktu. Jednakże rok później (1984) sytuacja się odwróciła. Zespół Bravo wystąpił z piosenką "Lady, lady", zdobył 106 punktów i uplasował się na 3. pozycji. Mimo to utwór również zdobył popularność w Europie.


Od tego czasu Hiszpanii wiodło się coraz gorzej. Z trudem kwalifikowała się do pierwszej dziesiątki - jedynie w latach 1989-91 znajdując w niej miejsca. Przełom nastąpił w 1995 roku. Wtedy to swój kraj reprezentowała Anabel Conde z utworem "Vuelve conmigo" ("Wróć do mnie"). Zdobyła dość sporą ilość punktów - 119, dzięki czemu zajęła drugie miejsce. Niestety po swoim sukcesie, Conde zrezygnowała na długi czas ze śpiewania, do czego powróciła po 10 latach. Ciekawostką jest fakt, że w 2006 roku ubiegała się o reprezentowanie... Polski na konkursie Eurowizji. Odpadła jednak na wczesnym etapie preselekcji.


To był ostatni tak dobry występ Hiszpanii na Eurowizji. Po drodze pojawiły się 6. miejsca w 1997 i 2001 roku, jak i ostatnie (4. w historii) w 1999. Gdy pod koniec lat 90. wprowadzono różnorakie formy "kwalifikacji" do finału, Hiszpania znalazła się w gronie tzw. wielkiej czwórki, która ma finał zapewniony bez większego starania się o niego. Bynajmniej nie stało się tak dzięki hiszpańskim sukcesom muzycznym - jak się można domyślić, chodzi o "wsparcie finansowe" EBU, czyli organizacji zajmującej się Eurowizją.

W żaden jednak sposób nie przełożyło się to na jakość ich piosenek, które od 2004 roku nie znajdują się nawet w pierwszej dziesiątce... Cóż, pieniądze jak widać nie śpiewają. A jak było w 2010 roku? Hiszpania wystartowała z ciekawą moim zdaniem propozycją - "Algo pequenito" ("Coś malutkiego") wykonywaną przez Daniela Digesa. Co ciekawe - artysta w trakcie finału wystąpił dwukrotnie. Najpierw - zgodnie z ustaleniami - jako drugi w kolejności. Jednakże w trakcie jego występu na scenę wskoczył "kibic" i podjęto decyzję o ponownym występie Hiszpana. Nie wpłynęło to jednak na wysoką pozycję w konkursie - Diges zajął dopiero 15. miejsce.


Hiszpania na Eurowizji wystąpiła już 50 razy. W tym czasie dwa razy wygrała, a 7-krotnie znalazła się na podium. Zdecydowanie najwięcej punktów przyznawała Niemcom, zaś sama najhojniej obdarowywana była przez Grecję. Niewątpliwie jest to kolejna "ikona" Eurowizji, choć w ostatnich latach coraz częściej krytykuje się ten kraj za słaby poziom - podobnie zresztą jak całej "wielkiej czwórki". Jedno, za co koniecznie trzeba pochwalić Hiszpanię, to śpiewanie tylko w swoim ojczystym języku - przez wszystkie lata uczestnictwa w Eurowizji.

Czyżby i za naszymi oknami zrobiło się słoneczniej?

środa, 28 lipca 2010

1959: holenderska wierność



W roku 1959 Eurowizja przeniosła się do francuskiego Cannes. Liczba uczestników wyniosła 11 - nie wystartował Luksemburg, za to zadebiutowało Monaco, a do rywalizacji powróciła Wielka Brytania. Konkurs otworzyła piosenka gospodarzy - Francji. Jean Philippe i jego "Oui, oui, oui, oui" zdobył ostatecznie 15 punktów i zajął trzecie miejsce. Warto przyjrzeć się planszom za śpiewającymi - każdy występował na tle widoku z jego własnego państwa. Kto wie - może to był "wstęp" do tzw. pocztówek przed piosenkami, które na dobre zagościły dużo później.


Wśród wykonawców znaleźli się artyści, którzy już raz na Eurowizji wystąpili - Birthe Wilke (1957 i słynny pocałunek na wizji) oraz Domenico Modugno (1958, gdzie zajął trzecie miejsce). Tutaj nie powiodło im się tak dobrze - uplasowali się kolejno na piątym i szóstym miejscu w gronie 11 startujących.

Jako przedostatni wystąpili Brytyjczycy. "Sing, little birdie", wykonywane przez parę Pearl CarrTeddy Johnson, zdobyło 16 punktów i mogło cieszyć się z drugiego miejsca.


Konkurs wygrała piosenka holenderska. Swój kraj reprezentowała Teddy Scholten, a wykonywała utwór "Een beetje" ("Troszkę"). Autor tekstu, Willy van Hemert, był także autorem zwycięskiego utworu holenderskiego z 1957. Można zatem powiedzieć, że był pierwszą osobą, która dwukrotnie wygrała Eurowizję. "Een beetje" - należy przyznać - ma ciekawy i zabawny tekst. Jest śpiewana z perspektywy młodej kobiety, która zapytana przez swojego chłopca o to, czy jest "wierna", odpowiada "trochę" - w końcu "każdy jest zakochany przynajmniej raz", więc ciężko mówić o pełnej wierności. W porównaniu do poprzednich zwycięskich utworów - ten ma dużo szybsze i skoczniejsze tempo.


Mówiło się o tym, że Teddy Scholten skorzystała na rywalizacji jurorów francuskich i włoskich, którzy nie chcieli by wygrali przeciwnicy. Włosi przyznali 7 na 10 swoich punktów Holandii, Francuzi 4 - przy  3 dla Włochów. Śmiało więc można powiedzieć, że pogłoski o "konflikcie" po obu stronach są dość mocno przesadzone... A skoro o jurorach mowa - zdecydowano że w ich gronie nie będą zasiadać profesjonalni wykonawcy bądź kompozytorzy. Można zatem powiedzieć, że już wtedy zastosowano głosowanie "telewidzów", które na dobre weszło w latach 90.

Holenderska artystka sprawiła, że jej kraj był pierwszym, który wygrał po raz drugi Eurowizję - w dodatku w ciągu 4 lat. Na następne sukcesy jej kraj musiał poczekać jeszcze dekadę.

W kwietniu 2010 roku Teddy Scholten zmarła, mając 83 lata.

niedziela, 25 lipca 2010

1994: Edyta Górniak - To nie ja



Telewizja Polska wstąpiła do EBU dopiero w 1993 roku, jednakże do tego momentu zdążyła transmitować wiele eurowizyjnych koncertów. Gdyby skorzystała z propozycji organizatorów konkursu, wystartowałaby już w roku przystąpienia do EBU w koncercie kwalifikacyjnym - jednak wolała poczekać jeszcze rok na start, tym razem bez kwalifikacji.

Swoją drogą, rok 1993 to rok, w którym w Festiwalu Piosenki Krajów Nadbałtyckich w Karlshamn wystąpiła Edyta Górniak. Zajęła ona 3. miejsce - co było pierwszym podium od roku 1987 i pierwszego miejsca Małgorzaty Ostrowskiej.

16 kwietnia 1994 roku Telewizja Polska ogłosiła: bierzemy udział w Eurowizji! Pierwszą reprezentantką miała zostać wyżej wspomniana Edyta Górniak - dotychczas znana jedynie miłośnikom musicalu "Metro". W telewizji przedstawiono fragment teledysku oraz rozmowę z piosenkarką. Od czasu do czasu zaczęto także prezentować niektóre propozycje z innych krajów - późnym wieczorem, żeby nie powiedzieć wprost: nocą, ale zawsze... W Polsce zaczęto nie tylko zaczęto poznawać Eurowizję - Polacy powoli przyzwyczajali się do myśli, że w niej naprawdę uczestniczą. Zainteresowanie wykazywała także prasa - Gazeta Wyborcza wydała specjalny dodatek dotyczący Konkursu, który zawierał nawet wyciąg z regulaminu. 


Edyta Górniak jechała na Eurowizję z piosenką "To nie ja", uznawaną za jedną z najlepszych propozycji. I tego właśnie obawiała się Telewizja Polska. Pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej nadawca, pod każdym możliwym względem "biedny", bał się wziąć na siebie taką odpowiedzialność, jaką była organizacja konkursu Eurowizji w 1995. Mówi się o tym, że artystka usłyszała przed wylotem do Dublina: "Tylko nie wygrajcie, zajmijcie najwyżej drugie miejsce". To się nazywa poczucie własnej wartości! Nawiasem mówiąc nie było bezpośrednich lotów z Warszawy do Dublina, więc polska ekipa przesiadała się w Londynie...


Konkurs zaplanowany był na 30 kwietnia. Przed nim naturalnie odbywały się próby, w oparciu o które jury także podejmowało swoje decyzje odnośnie do przyznawania punktów. Przyrównywana do Mariah Carey polska artystka była o krok od... dyskwalifikacji po jednej z prezentacji. W dniu finału, podczas próby generalnej, Górniak zaśpiewała część piosenki w języku angielskim. Wtedy jeszcze wszyscy musieli śpiewać w swoim języku ojczystym (na czego powrót usilnie swoją drogą czekam...). Kilka państw złożyło protest, do dyskwalifikacji nie doszło, ale niektóre państwa (Szwecja, Grecja i Hiszpania) swoich punktów Polsce nie przyznały. Sama artystka tłumaczyła to zajście dbałością o struny głosowe, które podobno w wersji angielskiej nie trzeba było aż tak nadwyrężać.

Jakby tego było mało - Edyta Górniak musiała zmienić swoją planowaną fryzurę na kilka godzin przed występem. Okazało się bowiem, że reprezentująca Rosję Youddiph (występująca tuż przed Polką w finale) w czasie jednej z prób "zainspirowała się" uczesaniem naszej reprezentantki...

W końcu konkurs się rozpoczął. Edyta Górniak występowała z numerem 24, jako przedostatnia. Weszła na scenę i zaśpiewała...

 

Po zaprezentowaniu wszystkich utworów przystąpiono do głosowania. Jako pierwsza zagłosowała Szwecja, od której Polska nie otrzymała punktów. Jednak już w drugim głosowaniu - Finlandii - dostaliśmy 8 punktów. Początkowo prowadziły Węgry, jednak już od 7. głosowania na czoło wysunęła się Irlandia. Edyta Górniak pierwszą "dwunastkę" otrzymała od jury z Wielkiej Brytanii. Po głosowaniach Szwajcarii i Estonii (kolejno 10 i 12 punktów) Polska znalazła się na drugim miejscu w klasyfikacji.


Gdy zagłosowała Hiszpania wszystko stało się jasne - zwycięzcą w 1994 roku została Irlandia, a Polska zajmie drugie miejsce.


Ostatecznie piosenka Górniak zebrała 5 "dwunastek" - w tym ostatnią, z Francji, 2 "dziesiątki" oraz 5 "ósemek". Łącznie zdobyła 166 punktów - przy 226 piosenki irlandzkiej.

Polacy niestety mieli kłopoty z obejrzeniem konkursu. W wigilię święta pracy przez kraj przewijała się fala strajków pracowników elektrowni, którzy tu i ówdzie wyłączyli prąd podczas transmisji. Sukces na Eurowizji był tematem numer jeden "Wiadomości", 2 maja pojawiły się wzmianki w gazetach. Naturalnie nie obyło się bez podejrzeń... o plagiat. Joni Nameri, izraelski wykonawca z 1987 stwierdził, że "To nie ja" jest podobne do jego utworu - autor piosenki polskiej, Stanisław Syrewicz, przekonywał, że skomponował ją w 1984 roku (!) z myślą o grupie Chicago. Piosenka nie była nigdy wykonywana, nagrano jedynie wersję demo. Okazało się, że Nameri w latach 80. był w USA i mógł mieć dostęp do taśmy. Sprawa po pewnym czasie ucichła...

Dalszej kariery Edyty Górniak nie trzeba przedstawiać - utwory takie jak "Jestem kobietą", "Dotyk", "Kolorowy wiatr" czy "To Atlanta" (hymn polskiej kadry olimpijskiej z 1996) wyniosły ją na sam szczyt polskiej sceny muzycznej. Ostatnie sukcesy pochodzą z końcówki lat 90. - "Dumka na dwa serca" czy "One & one" potwierdziły klasę polskiej piosenkarki. Później było już tylko gorzej - po płycie "Perła" i piosence "Nie proszę o więcej" przyszedł niezbyt udany album "Invisible" i wykonanie hymnu w czasie mistrzostw świata w Korei i Japonii, które stanowiły początek upadku Edyty Górniak. Odtąd było jej więcej wszędzie, tylko nie na scenie - programy rozrywkowe, talk showy, pierwsze strony gazet. "To nie tak jak myślisz, kotku" z 2008 roku była pierwszą piosenką artystki na szczytach list przebojów od... 6 lat! Jej eurowizyjni fani (przynajmniej część) pragną jej powrotu na Eurowizję. Tylko czy przypadkiem nie zapomnieliśmy, że nie można wystąpić dwa razy z tą samą piosenką?

Notka jest o sukcesie, więc i pozytywnie musi się zakończyć. O, na przykład tak:




czwartek, 22 lipca 2010

Dana International - Diva

W 1998 roku eurowizyjna publiczność przeżyła szok. Z numerem ósmym na scenie w Birmingham pojawiła się Dana International. Reprezentowała Izrael, choć ten w sporej części był temu przeciwny. Ale zacznijmy od początku...

W 1972 w mieszanej, jemeńsko-izraelskiej rodzinie w Tel Awiwie na świat przyszedł Yaron Cohen. Choć urodzony został jako chłopiec, identyfikował się bardziej z kobiecością - i to w dość młodym wieku. Cohen bardzo chciał występować na scenie i śpiewać. Mocno na tę decyzję wpłynęła śmierć przyjaciela, który bardzo w niego wierzył i wróżył mu dużą karierę. Yaron, prócz zainteresowania muzyką, obarczony był jeszcze poważnym problemem. W wieku 13 lat oficjalnie ujawnił się jako transseksualista.

W wieku 18 lat zaczął występować jako drag queen, parodiując wielu sławnych artystów, dzięki czemu stał się popularny. W 1993 roku wyjechał do Londynu, tam poddał się operacji zmiany płci i prawnie zmienił swoje imię na Sharon. W tym samym roku wydał płytę "Dana International" i przyjął taki pseudonim artystyczny.

Ten, jak i drugi album Dany, zdobyły uznanie w całym Izraelu, a ona zdobyła nagrodę najlepszej piosenkarki roku. W 1995 po raz pierwszy wystartowała w konkursie Eurowizji, chcąc spełnić marzenie z dzieciństwa. Utwór "Layla Tov, Europa" ("Dobranoc, Europo") zajął drugie miejsce w krajowych preselekcjach i Dana musiała jeszcze trochę na Eurowizję poczekać.


Jej czas nadszedł w 1998 roku. Po trzech latach na Eurowizję powrócił Izrael. Reprezentowała go Dana z piosenką "Diva". Walka o zwycięstwo rozstrzygała się w ostatnim głosowaniu - różnica pomiędzy trzema piosenkami na podium wyniosła 8 oczek, jednak to Izrael zdobył 174 punkty i ostatecznie wygrał.


Na zakończenie konkursu w 1998 roku, Dana powtórnie zaśpiewała "Diva", jednak teraz już ubrana w nieco bardziej ekstrawagancki strój. Sam utwór stał się hitem w całej Europie.





Uczestnictwu Dany International w Eurowizji sprzeciwiały się środowiska ortodoksyjnych Żydów. Po konkursie, piosenkarka wygłosiła przesłanie pojednania: "Moje zwycięstwo dowodzi, że Bóg jest po mojej stronie. Chcę wysłać moim krytykom orędzie przebaczenia i powiedzieć im: spróbujcie zaakceptować mnie i styl życia, jaki prowadzę. Jestem kim jestem, co nie oznacza, że nie wierzę w Boga. Jestem częścią Narodu Żydowskiego".

Na Eurowizyjnej scenie artystka pojawiła się rok później - wręczała nagrodę zwycięzcy konkursu z 1999 roku. Gdy podnosiła ciężkie trofeum, jeden z członków zwycięskiej szwedzkiej ekipy przypadkowo nadepnął jej na suknię, przez co Dana upadła - tuż przed kamerami. Jest to jeden z bardziej znanych "niemuzycznych" momentów Eurowizji.


W następnych latach pojawiły się kolejne albumy Dany International, które nie zdobyły jednak takiej popularności jak te z lat 90. Po drodze pojawiły się konflikty z wydawcami muzycznymi. Do showbiznesu na dobre piosenkarka wróciła w 2007 roku. Duży sukces odniósł jej utwór "Love boy", który stał się najczęściej granym hitem w Izraelu od dziesięciu lat.


W 2008 roku Dana skomponowała piosenkę Boaza Maudy, "Ke'ilu kan", z którą startował on w Eurowizji i zajął 9. miejsce. Od tego czasu udziela się nie tylko w przedsięwzięciach muzycznych - angażuje się w poparcie dla niektórych polityków, była jurorką w izraelskim Idolu, wystąpiła w brytyjskim serialu telewizyjnym.

I do tej pory jest jedynym transseksualistą, który wygrał Eurowizję - symbolem dla tych, którzy "są wolni"...



poniedziałek, 19 lipca 2010

Estonia: randajad


Z gorącej Turcji przenieśmy się do chłodnej Estonii. Kraj ten jest jednym z młodszych uczestników Konkursu Eurowizji. Po raz pierwszy wystartował w roku 1994 (tym samym co Polska), lecz swój połowiczny debiut zaliczył rok wcześniej. Wtedy to propozycja estońska nie zakwalifikowała się do Konkursu, odpadając we "wschodnioeuropejskich" preselekcjach. W Dublinie jednak zaliczyła swój debiut, a pierwszą reprezentantką Estonii w Eurowizji została Silvi Vrait. Artystka za piosenkę "Nagu merelaine" ("Jak fala morska") zdobyła jedynie 2 punkty i zajęła 24., przedostatnie miejsce w edycji z 1994 roku.


Po rocznej pauzie estońscy reprezentanci powrócili na eurowizyjną scenę w 1996. Maarja-Liis Ilus oraz Ivo Linna osiągnęli pierwszy sukces dla swojego kraju, zajmując 5. miejsce. Ich "Kaelekee haal" było pierwszą piosenką z "bloku wschodniego" w historii, która znalazła się w najlepszej piątce konkursu.


Kolejne lata przyniosły umiarkowane powodzenie Estonii, która oscylowała w granicach pierwszej dziesiątki. Przełom nastąpił w 2000 roku, kiedy Ines z propozycją "Once in a lifetime" osiągnęła 4. miejsce. 17-letnia wówczas piosenkarka pozwoliła swojej ojczyźnie myśleć o jeszcze większym sukcesie...


... który nadszedł rok później. W konkursie odbywającym się w Kopenhadze Estonię reprezentowali Tanel Padar, Dave Benton oraz 2XL. Wystąpili z dość niekonwencjonalną jak na Eurowizję propozycją "Everybody". W ostatecznym rozrachunku pokonali gospodarzy, zdobywając 198 punktów. Jednakże "Everybody" jest szczególne także pod innymi względami. Po pierwsze, Estonia została pierwszym krajem z dawnego Związku Radzieckiego, który wygrał Eurowizję. Po drugie - Dave Benton został najstarszym zwycięzcą Eurowizji (w 2001 roku miał 50 lat) oraz jedynym jak dotychczas... czarnoskórym zdobywcą Grand Prix, w dodatku pochodzącym z Karaibów.


Estonia zajęła bardzo wysokie miejsce także u siebie w 2002 roku. Co ciekawe, reprezentantką gospodarzy była... Szwedka. Sahlene została zaproszona do estońskich preselekcji, gdy z udziału w nich zrezygnowała Ines. Z piosenką "Runaway" uplasowała się na 3. miejscu, a później zyskała popularność na skandynawskich (i m. in. bałkańskich) listach przebojów.


Dalsze lata nie były zbytnio udane dla Estonii. Po wprowadzeniu półfinałowych zmagań, rok po roku kraj ten odpadał z rywalizacji szybciej niż ta na dobre się zaczęła. Niemoc przerwała jedna z najlepszych moim zdaniem piosenek ostatnich lat na Eurowizji. W 2009 roku grupa Urban Symphony z utworem "Randajad" ("Podróżnicy") zdobyła serca miłośników tego konkursu i w moskiewskim konkursie zajęła szóste miejsce. Było to zdecydowanie najlepsze miejsce estońskich reprezentantów od 2002 roku, zaś sama piosenka "Randajad" zdobyła pierwsze miejsca list przebojów w Wielkiej Brytanii, Belgii czy Szwajcarii, chociaż jest całkowicie w języku estońskim.


Rok 2010 to niestety kolejne niepowodzenie Estonii, choć - tu znów wtrącę swój subiektywny głos - całkowicie niezasłużone. Malcolm Lincoln ze swoim "Siren" zdecydowanie nie powinien odpaść już w półfinale, jednak tak się stało, głównie za sprawą głosów telewidzów. Szkoda, bo jest to niesamowicie wciągający utwór godny zauważenia i powinien zająć miejsce wyższe niż 14. miejsce w półfinale (tuż za polskim reprezentantem, Marcinem Mrozińskim).


Estonia pomimo niedługiego stażu w Eurowizji, ma na swoim koncie sporo sukcesów. W trakcie swych 16 występów najwięcej punktów otrzymała m. in. od Szwecji, Finlandii oraz Polski, zdecydowanie najwięcej przyznając Rosji oraz Szwecji. W najbliższych latach czekam na podtrzymanie poziomu Randajad czy Siren, bo być może to właśnie z Estonii, leżącej w samym centrum "skandynawsko-wschodnioeurowizyjnych układów", nadejdzie poprawa jakości piosenek z tego rejonu...

piątek, 16 lipca 2010

1958: francuska kołysanka


W roku 1958 Eurowizja zagościła do holenderskiego Hilversum. Stało się tak dzięki zwycięstwu Corry Brokken w poprzednim roku. Ten konkurs niewiele różnił się od poprzedniego - każdy kraj mógł zaprezentować się poprzez jeden utwór, zaś jurorzy - podobnie jak w roku ubiegłym obecni w swoich krajach - przyznawali punkty dla najlepszej ich zdaniem piosenki. W 1958 ponownie wystąpiło 10 krajów - jednakże w porównaniu w 1957 rokiem wystąpiła debiutująca na Eurowizji Szwecja, nie było zaś Wielkiej Brytanii. Był to ostatni taki przypadek, kiedy tego kraju nie było w konkursie, a co więcej - wśród propozycji nie było żadnej piosenki po angielsku.

Eurowizję w 1958 roku otworzył Domenico Modugno. Jego piosenka "Nel blu dipinto di blu" miała problemy z transmisją w niektórych krajach, przez co Modugno wystąpił ponownie na zakończenie. Potocznie zatytułowany jako "Volare" utwór zdobył uznanie, popularność i liczne nagrody na całym świecie. W trakcie koncertu "Congratulations" na 50-lecie Eurowizji zajął drugie miejsce pośród wszystkich eurowizyjnych piosenek. Jeśli ktoś pamięta wpis o Irlandii, to tam wspomniałem o Johnym Loganie i "Hold me now", który uplasował się za piosenką włoską. W konkursie z 1958 Modugno zajął dopiero... 3. miejsce, zdobywając połowę punktów, jakie otrzymał zwycięzca.


Jako druga na scenie pojawiła się... Corry Brokken. Artystka wystąpiła po raz trzeci (zresztą, nie tylko ona - o tym za chwilę), lecz tym razem z piosenką "Heel de Wereld" ("Cały świat") zajęła ostatnie miejsce z 1 punktem na koncie. Był to jedyny przypadek w historii, kiedy kraj broniący tytułu i będący gospodarzem został sklasyfikowany na ostatniej pozycji.

Nieco lepiej poradziła sobie inna wykonawczyni - Lys Assia, która wystąpiła na koniec konkursu z utworem "Giorgio". Zajęła ona 2. miejsce, tracąc jedynie 3 punkty do pierwszego miejsca. Jednakże ani Brokken, ani Assia już nigdy udziału w konkursie nie wzięły.


Najlepszą piosenką w 1958 została uznana "Dors mon amour" Andre Claveau. Dzięki piosence-kołysance Claveau został pierwszym męskim zwycięzcą Eurowizji - i jedynym aż do 1961. Otrzymał on 27 punktów i przeniósł Eurowizję do Francji...



wtorek, 13 lipca 2010

Anne-Marie David - Tu te reconnaitras

Wytrwałe dążenie do celu i sukcesu często przynosi owoce. W 1972 roku, 20-letnia wówczas Anne-Marie David starała się o rolę Marii Magdaleny we francuskiej wersji "Jesus Christ Superstar". W tym samym roku startowała we francuskich eliminacjach do konkursu Eurowizji, lecz ich nie wygrała.



Przełom nastąpił w 1973, kiedy ubiegała się o występ Eurowizji jako reprezentantka... Luksemburga. Kraj, będący gospodarzem Eurowizji z tamtego roku, wybrał urodzoną w Arles artystkę, co swoją drogą nie było nową praktyką. Zaśpiewała piosenkę "Tu te reconnaitras" ("Rozpoznasz siebie") i... wygrała. Pokonała hiszpańską propozycję "Eres tu", która stała się później wielkim hitem oraz reprezentującego Wielką Brytanię, Cliffa Richarda, który rozpoczynał swą międzynarodową karierę. Całą trójkę dzieliło zaledwie 6 punktów, co jest jedną z mniejszych różnic na podium w eurowizyjnej historii.




Anne-Marie David przeprowadziła się do Turcji, gdzie stała się wielką gwiazdą i otrzymała wiele nagród oraz wyróżnień za swoje piosenki i płyty. Po 6 latach od sukcesu na Eurowizji powróciła do rywalizacji, tym razem w konkursie odbywającym się w Izraelu w 1979 roku i reprezentując Francję. Wystąpiła z piosenką "Je suis l'enfant soleil" ("Jestem dzieckiem słońca") i zajęła miejsce trzecie.




W latach 80. odbywała liczne tournee po Francji oraz Norwegii. W 1987 roku zakończyła karierę muzyczną, jednak na scenę powróciła w 2003. Na początek wydała płytę z 18 najsłynniejszymi piosenkami, która stała się przebojem w Internecie pomimo braku promocji w mediach. Po paru kolejnych gościnnych występach w telewizji, zdecydowała się na wydanie nowej płyty, na której umieszczono nagranie koncertu z belgijskiego Charleroi. 


W 2006 poznaje producenta muzycznego, Jeana Renarda, który pomaga jej nagrać kolejne single: "Federico" oraz "A mi padre". Anne-Marie David prezentuje na nich swój wspaniały i mocny głos - ten sam, co ponad 30 lat temu.




Artystka pracuje nad nowym krążkiem, tym razem z piosenkami angielsko- i francuskojęzycznymi. Poza tym jest w trakcie pisania książki autobiograficznej "The me nobody knows", w której można będzie poznać jej życie prywatne oraz liczne muzyczne - i nie tylko - doświadczenia.


Piosenka "Tu te reconnaitras", która dała Anne-Marie tak ogromną sławę, zaaranżowana została - także przez samą piosenkarkę - na wiele innych języków: m. in. na niemiecki, włoski czy turecki. Jest również swoistą ikoną Eurowizji, po którą chętnie sięgają inni wykonawcy. W trakcie tegorocznych preselekcji w Izraelu, reprezentujący ten kraj Harel Skaat zaprosił David do wspólnego wykonania tej piosenki i muszę przyznać, wyszło im to naprawdę nieźle. Zresztą, sami popatrzcie.


sobota, 10 lipca 2010

Turcja: dum tek tek


Było już co nieco o jednym kraju ważnym dla Eurowizji, teraz czas na kolejny. Turcja, bo o niej mowa, to państwo, które w opinii wielu nie powinno startować w tym konkursie, bo nie jest krajem stricte europejskim. Dla mnie, ani dla innych eurowizyjnych fanów, nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. Tureckie piosenki w ostatnich latach stały się ważną częścią festiwalu i w tym kontekście należy rozpatrywać powinność ich uczestnictwa w konkursie.

Turcja po raz pierwszy w Eurowizji zagościła w roku 1975. Pierwszą reprezentantką swojego kraju została Semiha Yanki, która wystąpiła z utworem "Seninle bir dakika" ("Jedna minuta z tobą"). Nie zdobyła jednak uznania jurorów i z 3 punktami zakończyła konkurs na ostatniej, 19. pozycji. Niemniej piosenka stała się hitem w Turcji, zaś niepowodzenie tłumaczono debiutem oraz 40-stopniową gorączką artystki w trakcie występu.


Na 3 lata odpuszczono sobie eurowizyjne zmagania i wrócono w 1978. Rok później jednakże znowu Turcja nie wzięła udziału w konkursie, gdyż wyselekcjonowana piosenka została uznana za zbyt słabą, by stawać w szranki z pozostałymi. Od 1980 jednak tureckie piosenki stale uczestniczyły w Eurowizji, jednak bez sukcesu. Prócz 9. miejsca w 1986 pierwszym poważnym sukcesem był rok 1997. Wtedy to Turcję reprezentowała Sebnem Paker. Był to jej drugi udział z rzędu, jednakże tym razem wspomógł ją zespół muzyki etnicznej. Grupa dzięki piosence "Dinle" ("Posłuchaj") zajęła 3. miejsce, co oczywiście zostało uznane za ogromny sukces.




W kolejnych latach Turcji znów nie udawało się przebić nawet do pierwszej dziesiątki. Przełomem był rok 2003, kiedy to w Rydze pojawiła się Sertab Erener. Piosenka turecka została po raz pierwszy zaśpiewana w języku angielskim (pod koniec lat 90. wprowadzono możliwość śpiewania w dowolnym języku), co w połączeniu z głosowaniem telewidzów (również od końca lat 90.), w znaczący sposób przyczyniającym się do "huczniejszej oprawy", spowodowało drugi sukces Turcji w jej prawie 30-letniej historii na Eurowizji. "Every way that I can", po pasjonującym głosowaniu, w którym do samego końca nie wiadomo było kto zwycięży, wygrała Eurowizję i przeniosła ją do Stambułu.


Rok 2004 również okazał się dość szczęśliwy dla Turcji. Gospodarzy reprezentował zespół Athena, który piosenką "For real" wskoczył na 4. miejsce. Grupa punkowa nie była faworytem, a mimo to pokazała, że i taka muzyka może zdobyć uznanie eurowizyjnej publiczności. Uważnym widzom polecam moment, w którym główny wykonawca igra sobie z zasadą Eurowizji, by nie przemycać politycznych treści.


Dwie następne edycje nie przyniosły Turcji sukcesów. Jednakże w 2007 kraj ten po raz kolejny znalazł się wysoko. Popularny w kraju Kenan Dogulu piosenką "Shake it up sekerim" wyśpiewał sobie miejsce już za podium. Od tego czasu bardzo dobrze widać, że Turcja ogromną ilość punktów zdobywa z tych samych zakątków Europy - nie tylko kraje kaukaskie czy Bałkany, ale także Niemcy, Francja czy kraje Beneluksu - co pozwala jej niemal automatycznie znajdować się w pierwszej dziesiątce.


W roku 2008 na Eurowizji wystąpił zespół Mor ve Otesi z utworem "Deli" ("Szalony"). Moim zdaniem 7. miejsce to zdecydowanie za mało, ale widać kilka milionów głosujących uznało inaczej. Tak czy inaczej to był ostatni póki co występ tego kraju po... turecku. W następnych edycjach znów powrócono do języka angielskiego.


Najpierw rok 2009. Urodzona w Belgii Turczynka Hadise z piosenką "Dum tek tek" (tytuł oznacza odgłos bicia serca w rytm muzyki) osiągnęła kolejne czwarte miejsce dla swojego kraju. Największe problemy z promocją teledysku do swojej piosenki, artystka miała... w Turcji. Uznano go za zbyt erotyczny i odmówiono puszczania w telewizji. Wolę nie ryzykować posądzenia o zgorszenie, toteż dla odważnych wstawiam link do teledysku. A tutaj zostawię jedynie występ na eurowizyjnej scenie.



No i nadszedł czas na ostatni turecki występ. Zespół maNga rok temu zdobył nagrodę MTV jako najlepszy europejski zespół. Po ukazaniu się piosenki "We could be the same" opinie były różne - jedni dawali zespołowi miejsce w pierwszej dziesiątce, inni poza nią - jednakże chyba nikt nie spodziewał się, że Turcja osiągnie najlepszy od 2003 wynik, czyli drugie miejsce. Utwór ten jednak pokazał, że i rock - nawet jeśli alternatywny - jest w stanie zająć bardzo wysokie miejsce na Eurowizji. Zapewne zespół pokazał ogromny przerost "formy", jednakże "treść" była naprawdę dobra.


Turcja w konkursie wystąpiła 32 razy, 3-krotnie stając na podium i raz konkurs wygrywając. Najwięcej punktów w tym czasie zdążyła dać Wielkiej Brytanii, Irlandii i Hiszpanii, równie dużo otrzymując od Niemiec, Francji czy Holandii. Jaki wynik osiągnie przyszłoroczny reprezentant Turcji? Nie wiadomo, choć można przypuszczać, że w co najmniej okolicach pierwszej piątki się znajdzie. Kraj ten "ewoluował" razem z Eurowizją, osiągając największe sukcesy wtedy, gdy i format Eurowizji się zmienił, a sam festiwal rozszerzył się na Wschód. To oczywiście nie jest ich wina, jednakże to właśnie fenomen Turcji stał się przyczyną rozważań w jaki sposób sprawić, by Eurowizja przestała być konkursem geopolitycznych sympatii. Tak czy inaczej to kraj, bez którego eurowizyjny konkurs straciłby na różnorodności.

środa, 7 lipca 2010

1957: holenderskie wspomnienie

Drugi Konkurs Eurowizji miał miejsce w niemieckim Frankfurcie nad Menem. W tym czasie jeszcze nie istniała zasada, by gospodarzem każdej edycji był zwycięzca poprzedniej. Mówiło się o tym, że niemiecka piosenka zajęła drugie miejsce w roku 1956, jednak nigdy tego nie potwierdzono. Dużo bardziej prawdopodobna wydaje się przyczyna przejmowania konkursu przez kolejne kraje po sobie. Tak czy inaczej 3 marca 1957 Eurowizja zagościła do Republiki Federalnej Niemiec.

W porównaniu z pierwszym konkursem wystąpiło więcej krajów - do grona siódemki z 1956 dołączyły Austria, Dania oraz Wielka Brytania. Cała dziesiątka wystąpiła w konkursie, który podobnie jak poprzedni, transmitowany był bardziej drogą radiową niż telewizyjną. Niemniej Eurowizja stała się bardziej "telekomunikacyjna", o czym za chwilę...

Drugi Konkurs Eurowizji otworzyła piosenka belgijska. Kraj ten reprezentował jeden ze słynniejszych belgijskich wykonawców, Bobbejaan Schopen z piosenką "Straatdeuntje", czyli "Dźwięk ulic". Utwór nie zyskał jednak sympatii jurorów, znajdując się ostatecznie na ósmym miejscu.


Ciekawostką jest piosenka z Włoch - "Corde della mia chitarra" ("Struny mojej gitary") Nunzio Gallo, trwająca... ponad 5 minut. Pomimo regulaminowego ograniczenia do trzech, artysta nie został zdyskwalifikowany, zajmując ostatecznie 6. miejsce. Dla porównania, reprezentująca Wielką Brytanią piosenka "All" zajęła niecałe dwie minuty. Organizatorzy zdecydowali się na wprowadzenie 3-minutowego limitu, dzięki czemu włoska piosenka może zostać uznana za najdłuższą piosenkę Eurowizji.


Do historii przeszła także piosenka duńska. "Skibel skal selje i nat", czyli "Statek odpływa dziś" zakończyła się najdłuższym pocałunkiem na eurowizyjnej scenie. Stało się to udziałem Birthe Wilke i Gustava Winckle'a, którym realizator... nie dał znaku, by skończyli. Chociaż pewnie artyści nie mieli do niego pretensji.


Jako ostatnia wystąpiła Lys Assia, zwyciężczyni z roku 1956. Nie osiągnęła jednak tak dobrego wyniku, jak rok wcześniej. Po ostatniej wykonawczyni, przystąpiono do głosowania. To zmieniło się o tyle, że nie można było głosować na swój kraj, a wyniki podawano publicznie. Nadal jednak każde państwo miało swoich 10 jurorów, z których każdy wybierał najlepsza swoim zdaniem piosenkę. Swoją drogą samo przeprowadzenie głosowania było... ciekawe. Jeśli ktoś ma pojęcie, jak to wygląda teraz może się bardzo szeroko uśmiechnąć.


Nie wiadomo, czy to końcówka piosenki, czy ona cała, sprawiła, że Dania mogła cieszyć się z trzeciego miejsca, zdobywając 10 punktów. Drugie miejsce natomiast zajęła piosenka francuska - "La belle amour", wykonywana przez Paule Desjardins, której jurorzy przyznali 17 punktów.


Niemal dwukrotnie więcej przyznano zwycięzcy - holenderskiej artystce Corry Brokken, która za swoje "Net als toen" ("Tak, jak wtedy") zgromadziła 31 punkty, dzięki czemu wygrała drugi Konkurs Eurowizji. Swoją drogą, występująca podobnie jak Lys Assia po raz drugi na Eurowizji, Brokken również przekroczyła dopuszczalny czas występu...


Zapewne dzięki zwycięstwu holenderskiej piosenki następny Konkurs przeniósł się do Holandii. Ale o tym już następnym razem...